Makrama była pierwszym moim hobby.Wiązać sznurki zaczęłam uczyć się jeszcze w podstawówce,gdy wpadła mi w ręce książka pani Jadwigi Turskiej.Nie wiem skąd u nas się wzięła?Prawdopodobnie mój starszy brat uczył się tej techniki na tzw.ZPT,czyli Zajęciach Praktyczno-Technicznych.Potem znalazłam wypleciony przez niego wieszak na kwiaty.Chciałam spróbować swoich sił.W skarbach mamy szukałam sznurków i znalazłam delikatną lasetę.Zaplątałam się w nią tak,że odechciało mi się nauki makramy na parę lat.Coś jednak miała w sobie,że sięgnęłam po nią znowu.Jest dla mnie jak tort na urodziny.Delikates,który smakuje raz do roku.
Chociaż... ostatnio bardzo mnie pociąga biżuteria wyplatana z satynowego sznurka z dodatkiem koralików i kamieni naturalnych... prawdopodobnie częściej będę sięgać po tego "torta",tak dla odmiany ;c)
Arkadio!! nie wiem co mam napisać.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona tą bransoletką. Wspaniale wyszła, prezentuje się niesamowicie. Do tego kolorystyka idealna:)
Elizo,pasuje do Twego pieska :).Gdyby była z dziesięć razy mniejsza,mógłby ja nosić jako obróżkę:D
OdpowiedzUsuńPrzeslicznie ta bransoletka wyszla!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam polaczenia makramy i koralikow.
Pozdrawiam serdecznie.
Przepiękna bransoletka, utalentowana kobieto :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna. Ładny efekt wyszedł z takiego połączenia
OdpowiedzUsuńprześliczna, ja próbowałam makramy ale jakoś palce za sztywne ;) więc narazie odpusciłam
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Podziwiam Twoje dzieła
OdpowiedzUsuń